Na imię mam Małgorzata. Dziś jestem dojrzałą kobietą. Lubię otaczać się ładnymi przedmiotami. Wyjątkowe, a jednocześnie niepowtarzalne meble są moją pasją. Zwykle nie kupuję mebli w sklepie ponieważ te wyszperane na giełdach i na starociach mają duszę i bardzo lubię dawać im nowe życie.Swoją pasją zaraziłam syna, który głównie pomaga mi przy tapicerkach. Córka i Synowa też łyknęły bakcyla - obie przerabiają, malują i przywracają świetność różnym przedmiotom. Zapraszam do siebie- Margo
dużych form odzieżowych , które z wielką radochą odbyłam końcem lipca- pozostaną niezapomniane na długo.U Beaty uczyłam się prawdziwej sztuki filcowania. Ta wiedza jaką posiadałam (zaznaczam, że jestem samoukiem w wielu dziedzinach i technikach) to namiastka sztuki, którą Beata nam przekazała. To Ona jest mistrzem od wielu lat w tej dziedzinie , a ja się dopiero uczę i doskonale wiem, że żadna wiedza teoretyczna nie da lepszych efektów niż praktyka. 35 stopni Celsjusza na zewnątrz, a u Beaty w pracowni chłodek, sprzyjający pochłanianiu wiedzy i pracy jak by nie było nie lekkiej. Miła atmosfera, sympatyczne uczestniczki kursu i ciepło w podejściu do nas płynące od Beaty. Na każde nasze zawołanie Beata służyła radą i pomocą, międzyczasie obserwując bacznie nas i nasze wyczyny. Jechałam z zamiarem zrobienia sobie płaszcza z motywem motyla. W trakcie warsztatów zrezygnowałam z tego projektu, ponieważ jego wykonanie zabrało by mi bardzo dużo czasu. Szkoda marnować czas na coś co można wykonać samemu w domu. Postanowiłam nauczyć się technik wykonywania kołnierzy, kieszeni , rękawów, komina i zapięcia w płaszczu na ten przykład. Ta wiedza umożliwi mi wykonanie ciuszków pięknych i niepowtarzalnych. Zastanawiacie się zapewne dlaczego tak długo nie opisałam tego wydarzenia, otóż cały czas miałam nadzieję, że uda mi sie skończyć kamizelę, ale te upały wytrącały mnie z równowagi i od pracy przy filcowaniu odrzucało mnie skutecznie. Poza tym potrzebowałam jeszcze kilku drobiazgów do skończenia tego projektu. Dzisiaj pokażę tunikę jaką zrobiłam na warsztatach.
Koniecznie muszę wspomnieć o zaproszeniu Mamonka, na czas warsztatów. Joasia i Jej rodzina tworzą cudowną atmosferę, którą przesiąknięty jest każdy przedmiot w Ich domu. To u Nich , w Ich domu odpoczywałam po zajęciach. Rozmowy z Joasią przy naleweczce lub lampce wina to coś co bardzo zapadło w moją pamięć. Joasiu jeszcze raz dziękuję za wszystko łącznie z masażami., które pozwalały mi pozbierać kości do kupy i siły na następny dzień. Mitenki do kamizeli
Z Idą która dzisiaj sama wykonała dla siebie mitenki i szaliczek - ale była dumna!
Kamizela - wczoraj cerowałam dziury , które zresztą samodzielnie zrobiłam na warsztatach. Doszłam do wniosku, że przy moim trybie życia filc dziurawiec może nie wytrzymać. Dorka kupiła mohairowy sweterek- idealnie dopasowany kolorystyką do kamizeli, więc postanowiłąm trochę dziur zacerować. Wyszło dobrze i wygląda dobrze, więc cały trud nie poszedł na marne. Nawet jak doszło do przymiarki - przypomniałam sobie , że mam kozaczki w kolorze.....
do pokoiku Idy jako uzupełnienie wystroju. Długo szukałam tkaniny na poduszki w kolorze turkusowym, przyjaciółka poratowała. Odstąpiła cały kupon turkusowej żorżety. Tkanina fajna, ale do szycia wredna. To wiedziałam od początku( w końcu kiedyś nie rozstawałam się z maszyną do szycia). Nie zwojujesz wiele z materii która chodzi we wszystkie strony jak sama chce i jest nie do ujarzmienia. Prosta poszewka i wałeczek, na razie na tyle mnie było stać. Srebrne dwie sztuki też uszyłam z tkaniny ciągnącej się jak nie wiem co. Ale na jednej to nawet trochę sztubacki napis zrobiłam, to znaczy naszyłam. Może kiedyś coś wymyślę jeszcze i wymodzę jakieś kolejne poduszeczki. Może uda się coś bardziej wymyślnego ! W Rynku jest likwidowana placówka MPIK-u i 50% rabaty - kupiłam literki dla idy. Wyboru nie było żadnego- kilka sztuk z tych mało chodliwych. Wyszukałam I i D resztę czyli A postanowiłam sama dorobić. Troszkę nierówna i ciut grubsza wyszła, ale jak je pod pędzel wezmę to nie powinno być różnicy. Sama jestem ciekawa jaki efekt osiągnę.
w miejscu przeznaczenia wyglądają bardzo dobrze- moim zdaniem!
Na ścianie fototapeta oczywiście z koniem
Niebawem zostanie zmieniona wykładzina na podłodze i pokój zyska jeszcze bardziej na urodzie!
Idusia Miała przyjechać odebrać swoją niespodziankę, ale pochorowała się biedula! Jutro z ciocią Kamilą odwiedzimy ją i dostarczymy poduchy!!!
minęły dwa dni. Wybrałam się do córki do Krakowa w towarzystwie synowej Kasi i Idy. Plan wyglądał następująco: spotykamy się u córki w pracy i ruszamy w Kraków- same pewnie znacie takie momenty w życiu, że trzeba po tych Galeriach tak się uchodzić, że nóg się nie czuje i w ogóle żyć się nie chce. Tym bardziej kiedy naprawdę chcecie coś sobie kupić, a tu beka. Produkują jedynie na patyczaki i sucharki rozmiar s i mniejsze. Mało tego to rozmiarówka w butach jakoś się poprzestawiała, pozmieniała, bo w tym sezonie nosić powinnam rozmiar 39 , a jeszcze w ubiegłym i przez wiele lat wstecz nosiłam 37. Dziwiło mnie bardzo, że prosić muszę o pantofle w rozmiarze 39. Pomijając całe perypetie zakupowe- wyjazd był bardzo udany. Resztę czasu spędzałyśmy spacerując, odpoczywając i oglądając. W planie był pstrąg z grilla i Podziemia Rynku- rewelacyjne muzeum. Trafiłam tam 2 lata temu z przyjaciółką. Prace ciągle trwały, choć bardzo dyskretnie, bo wszędzie pozasłaniane. Obecnie już chyba wszystko zostało ukończone i udostępnione jeśli mogę to w tym miejscu bardzo polecam tam warto i trzeba być. Niewiarygodne jet to, że w jednym miejscu spotykają się Średniowiecze i technika XXI wieku. Po drodze gdzie mieszkają dzieci jest fajne miejsce w którym można złowić sobie pstrąga lub jesiotra i go zjeść, oczywiście po uprzednim przygotowaniu. My wracając do domu poprosiłyśmy o wyłowienie pstrągów i sprawienie ich. W domu już czekał rozpalony grill i ognisko dla ogrzania. Pstrągi rewelacyjne- mniam!. Jako kolejną atrakcję przyszły zięć zaproponował nam przejażdżkę po Wiśle swoją motorówką. W sobotę rano wyjazd do Tyńca nad Wisłę, pogoda jak drut, ale było świetnie!!! Pierwszy raz miałam okazję ślizgać się po wodzie - Marcin bardzo Ci dziękuję za miłe wrażenia....( On wie, że lubię mocne wrażenia podnoszące adrenalinę). Teraz to już tylko relacja fotograficzna została - życzę wytrwałości w oglądaniu!
Wędrówka po Krakowskiej Galerii ma się rozumieć!
Na rynku z Kamilą i Idą
Wylegiwanie się przy fontannie, ten motyw (fontanny)pojawi się jeszcze w innym wydaniu
Wspomniane łowisko pstrąga
Tyniec przystań
Czekając na transport wodny...
Na wodzie
Opactwo Benedyktynów w Tyńcu - taki widok jedynie z wody lub drugiego brzegu Wisły
Wydanie Wieży Kościoła Mariackiego z podziemi Rynku przez pryzmat Fontanny !
Plac Szczepański Dziękuję wytrwałym! to już koniec, chociaż wspomnień i zdjęć cała masa pozostała :))) Pozdrawiam cieplutko - dziękuję za odwiedziny !!